Hej hej,
dziś piszę o moim zdaniem wielkim bublu i nieporozumieniu, jeżeli chodzi o pielęgnację dzidziusiów.
Mam tu na myśli oliwkę dla noworodków z firmy Penaten BABY. Skład jest krótki.... nawet bardzo. Parafina i Isopropyl Palminate... Ogólnie im mniej składników tym lepiej, ale nie w tym przypadku.
Parafina jest pochodną ropy naftowej i jakkolwiek jest ona dalej przetwarzana, nie mam zamiaru nią smarować mojego Leona. Co do jej używania w kosmetyce istnieje mnóstwo sprzecznych opinii, ja swoją wyrobiłam jakieś 5 lat temu. Dostałam wtedy kremy z firmy Iwostin, na dzień i na noc. Każdego ranka widziałam w lustrze moją tłustą cerę i zapchane pory i szybko połączyłam ten fakt ze składem kremu, w krórym na chyba drugim miejscu stał olej mineralny. Od tamtej pory unikam kosmetyków go zawierających, również balsamów czy nawet kremu do stóp.
Parafina nie nawilża skóry, a tworzy na jej powierzchni warstwę, która zapobiega parowaniu wody . Osobiście myślę, że taka nieskażona niczym skóra maluszka nie potrzebuje takiej chemicznej otoczki, która zaburza naturalne procesy skóry. Istnieje wiele innych oliwek, które mają przyjaźniejszy skład, np. Hipp czy Baby Dream. Tu pojawia się kolejna kwestia, czy w ogóle oliwki są wskazane. My używamy balsamu dla niemowląt z Hipp, ale to też nie po każdej kąpieli.
Nie dajmy się więc zwariować i zmanipulować reklamie. Parafina jest bardzo tania i to jest na rękę koncernom kosmetycznym.
Oliwkę postanowiłam zużyć sama, bo jednak szkoda mi coś wyrzucić a mojej skórze trudniej jest zaszkodzić.
Przyjemność z używania żadna, zapach nieciekawy, nawilżenie kiepskie, dobrze że przynajmniej skóra się nie łuszczy.
Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie?
Pozdrawiam!
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen