znowu piszę nieregularnie, ale jakoś nastroje ostatnio jak pogoda, zmienne i czasem dość ciężkie.
Odstawianie od piersi to temat bardzo aktualny u nas w tym momencie. Temat w sensie dosłownym spędzający mi sen z powiek....
Moje początki karmienia były bardzo ciężkie i napiszę o nich w innym poście. Po kilku miesiącach walki, dokarmiania i bólu, stało się ono jednak przyjemnością i pozwala mi cieszyć się bliskością z Leonem. A ten jest, jak to się często mówi, małym cycuchem. Uwielbia moje mleko i to uczucie towarzyszące jego piciu. Na jego rzecz chętnie rezygnuje z innych nowości, gardzi słoiczkami i zdecydowanie odrzuca butelkę.
I niby fajnie, wzmacnia swoją odporność a zarazem więź między nami, ale ja mimo wszystko myślę o zakończeniu karmienia piersią. Dlaczego?
- bo marzy mi się chwila oddechu, wyjście na zakupy, czy fitness. Na ten moment nie mogę na dłużej zostawić Leona nawet z jego tatusiem, bo często tylko karmienie może go uspokoić. Cudownie byłoby móc zostawić miśka u kogoś zaufanego i wyskoczyć np. do kina:) Teraz nie wchodzi to jednak w grę...
- mam wrażenie, że moje mleko mu już nie wystarcza i potrzebuje też innych pozycji w swoim menu. Zrobił się z niego kawał chłopaka, do tego jest coraz bardziej aktywny i skądś musi pobierać tę energię.
- chciałabym w końcu przestać zastanawiać się, co mogę zjeść, jaką tabletkę wziąć. Ogólnie nie muszę ograniczać swojego menu, ale np. przy przeziębieniu jestem zdana tylko na herbatkę z cytrynką.
- pierś stała się remedium na problemy z zasypianiem i w ogóle na całe zło. Przez to też wiele obowiązków spadło na mnie, bo mąż mówi, że przecież on nic nie poradzi. I ma w sumie rację. A Leon, gdy tylko poczuje potrzebę bliskości, domaga się karmienia. Ostatnio szczególnie w nocy, pobudka co 2 godziny.
- istnieje też duża szansa na to, że gdy Leon będzie pił mleko z butelki i zjadał więcej kaszki, w końcu ponownie będzie przesypiał noce. Marzenie:)))))))))))))))))
- możliwe, że od stycznia pójdę choć na część etatu do pracy.
- no i takie prozaiczne, trochę egoistyczne... chciałabym po prostu się napić mojito czy hugo, którego jeszcze nie spróbowałam:)
Mówi się, że warunkiem karmienia jest jego akceptacja przez dwie strony. I ja mam wrażenie, że u nas następuje powoli zgoda na rezygnację z niego. Leon coraz chętniej zjada nowości, wytrzymuje coraz dłużej bez piersi i czasem mi się go udaje ululać bez karmienia. Ja też jestem gotowa na nowy etap.
Na początku starałam się nie karmić między 9 i 15. Teraz trochę wydłużam tę przerwę i karmię synka tylko, jak inaczej nie może zasnąć. No i w nocy, to trochę z lenistwa i wielkiej potrzeby snu.
Kilka razy słyszałam, że mamy które szybko muszą odstawić maluszka, wyjeżdżają np. na weekend i wtedy musi ono zaakceptować alternatywne pożywienie. Jak dla mnie to hardcore, spróbowałabym tego tylko w ostateczności.
Wśród moich znajomych jestem jedną z niewielu, która jeszcze karmi. I patrząc z boku na inne maluszki, widzę, że są spokojniejsze, ich mamy również. Chętnie zjadają obiadki, są dłużej syte i skupiają się na zabawie.
Naprawdę, podziwiam mamy, które karmią wiele lat. Wg mnie to duże wyrzeczenie.
Każda jednak musi zdecydować za siebie, to nie ulega wątpliwości.
Jak długo wy karmiłyście?
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen