Na początku mocno się ślinił, wkładał sobie częściej coś do buzi.
Miesiąc pózniej w buzi lądowało wszystko, a zamiast jednej piąstki były już dwie. Doszły biegunki, lekkie gorączki i rozdrażnienie.
A zęba ani widu ani słychu...
Dopiero dwa tygodnie temu pojawiły się dwie dolne jedyneczki, co było poprzedzone jeszcze większym cierpieniem i napadami przerazliwego płaczu. Ostre są niesamowicie, ale na szczęście podczas karmienia piersią nie czuję ich.
W tym trudnym czasie pomagały nam:
- kuleczki homeopatyczne Osanit i Chamomilla; nie wszyscy wierzą w homeopatię, ale warto spróbować. Super alternatywa dla Paracetamolu.
- Żel na dziąsełka Bobodent (z Polski). W Niemczech popularny jest Dentinox, ale jeszcze nie probówałam. W duecie z kuleczkami sprawdzał się super.
- gryzaczki; na początku Leon nie wiedział, do czego służą i jak z nich zrobić użytek. Potem jednak spontanicznie jakiś chwytał i podgryzał. Są też specjalne gumowe szczoteczki do masażu dziąsełek, w DM lub Rossmannie. Ulubionym gryzaczkiem są oczywiście jego własne jak i nasze palce.
- odwracanie uwagi, zajmowanie go zabawkami itd.
- wielu maluchom pomaga kawałek marchewki, chłodna zwilżona pielucha.
- w ostateczności można też podać Paracetamol. Mi się udało jakoś tego uniknąć.
Każdy maluch przechodzi ząbkowanie inaczej, ząbki mogą wyrosnąć w różnej kolejności, pojedynczo lub w duecie. Najczęściej te pierwsze pojawiają się ok. 7. miesiąca a ostatnie z dwudziestu po drugim roku. Gdy dzidzius na pierwszych urodzinach jest nadal bezzębny, trzeba odwiezić lekarza.
Zobaczymy, jak długą przerwę mamy teraz przed sobą... o ile w ogóle taka będzie, bo mam wrażenie, że następne ząbki są już w drodze.
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen