Montag, 14. Oktober 2013

Zabawki cz. 1 - mata edukacyjna

Hej hej,

dziś pierwszy post o zabawkach. Wiadomo, temat rzeka. Kto kiedykolwiek wybrał się do sklepu z zabawkami, wie jak olbrzymi jest ich wybór. Czasem wystarczy odwiedzić jakiegoś maluszka, by się o tym przekonać.

Zacznę od maty edukacyjnej, czyli Erlebnis-, Activity- czy Spieldecke.
To według mnie taki must-have. Gdy w sklepie poprosiłam o pokazanie mat, pani lekceważąco skwitowała, że to dla rodziców, którzy chcą mieć spokój od dziecka. To trochę prawda, ale chodzi o to, by dziecko zajęło się czymś, co je będzie stymulować i rozwijać, podczas gdy mama będzie mogła złapać chwilę oddechu.
Długo wahałam się, którą matę kupić. Wybór jest przeogromny, zakres cenowy również.
W końcu zdecydowałam się na matę Rainforest z firmy Fisher Price. Zapłaciłam za nią niecałe 40 Euro, bo w mytoys.de otrzymałam rabat przy pierwszym zamówieniu. Z tego co widziałam ostatnio, jej ceny wahają się w przedziale 50 - 70 Euro.
To jest chyba bestseller wszechczasów. Prawie wszyscy moi znajomi właśnie na nią się zdecydowali, a na http://kleinanzeigen.ebay.de/ jest ich zatrzęsienie.


Mamy tutaj matę z poliestru, grający pałąk ze światełkami i możliwością przyczepienia zabawek. Są też latające motylki.


 Dodatkowo mamy zwierzątka, które można zawiesić na łuku:



Plusy:
  • piękne żywe kolory
  • można wybrać melodię lub odgłosy natury, głośność można regulować
  • można ją prać w pralce
  • dodatkowe elementy
  • staranne wykonanie
  • łatwy montaż i stabilność
Minusy:
  • dość mała, 75 x 89 cm
  • cienka
  • wykonana z poliestru, czyli sztucznego materiału
  • motylki pod łukiem mogłyby być poruszane automatycznie na zasadzie karuzeli
Czy zdecydowałabym się ponownie na jej zakup? Raczej nie. Głównie dlatego, że jest naprawdę mała i poprzez łuki ogranicza maluszka i nie zachęca go do poruszania się. Dlatego też nadaje się głównie dla 2-5 miesięcznych niemowlaczków, które przez większość czasu leżą na pleckach. Gdy tylko zaczną się przekręcać traci ona wiele na wartości. A producent poleca ją do 24 miesięcy... Jakby jednak nie było, Leon spędził na niej troszkę czasu i chyba mu się podobało. Jakiś czas temu schowałam ją, ale zwierzątkami nadal się bawi.

Podobały mi się też maty z firmy Nattou, które są dość duże, bardzo miękkie i przesłodkie, ale też bardzo pastelowe. A tyle się czyta, że maluszki wolą jednak ostrzejsze barwy.

Dobrym rozwiązaniem jest również kupienie większej maty (Krabbeldecke) bez łuku. Będzie służyła znacznie dłużej, a pałąk można dokupić osobno. My mamy trzy różne maty, na których Leon nadal się bawi. Jestem spokojniejsza, bo zapewniają mu miekkie lądowanie podczas jego wspinaczek oraz izolują od zimnego parkietu.


Takie maty często mają w ofercie Aldi czy Lidl. Fajne są też te z Ikei, choć obecny model nie jest tak zachwycający jak poprzedni.

Życzę Wam udanego wyboru maty i wiele zabawy na niej!

Pozdrawiam,
Ania

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen