to taka bieżąca sprawa.
Od kilku dni Leon ma zatkany nosek, oddycha głośniej a w nocy to nawet bardzo głośno chrapie. Nie może przez to dobrze spać i znaleźć sobie miejsca, bo przecież dzieci do mniej więcej roku oddychają właśnie przez nosek. Ja oczywiście również nie śpię.
Boję się, żeby to nie przekształciło się w coś gorszego, ale nie chcę iść do lekarza i ryzykować, że się znowu czymś zarazimy.
Póki widzę, że Leon czuje się dobrze, ma dobry humor, energię i apetyt, działam na własną rękę.
W aptece i w internecie znalazłam kilka sposobów na taki problem:
- kropelki z solą morską.
- kropelki obkurczające śluzówkę noska, np. Otriven. Nie powinno ich się stosować dłużej i zbyt często. Ja używam ich tylko na noc.
- Babix - olejek z eukaliptusa i igieł świerku. Można go stosować do inhalacji, choć głównie u starszych dzieci. Ja daję jakieś trzy kropelki na ubranko Leona, tylko nie za blisko buźki.
- inhalacje, co akurat biorąc pod uwagę ruchliwość takich dzieci, nie należy do łatwych.
- maść z majeranku - niestety jeszcze jej nie wypróbowałam, bo w żadnej aptece nie była dostępna.
- spanie na płaskiej poduszeczce. Gdy tułów i główka są lekko uniesione, łatwiej jest oddychać.
W przypadku takiego nieżytu nosa nie za bardzo przydaje się aspirator do noska, gdyż ciężko jest wyciągnąć tę wydzielinę a łatwo można uszkodzić śluzówkę.
Wiem, że są specjalne kuleczki homeopatyczne mające pomóc udrożnić nosek, ale nie umiem powiedzieć, które to są dokładnie i sama nie próbowałam.
To są take moje porady i wiadomo, że nie u każdego się muszą sprawdzić. W razie niepewności czy po prostu złego uczucia, warto odwiedzić lekarza.
Pozdrawiam!
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen