Dzień dobry wszystkim,
jest właśnie przed 5 rano i Leon rozbudzony bawi się w najlepsze. I nie byłoby to tragedią, gdyby nie fakt, że od jakiegoś miesiąca budzi się w nocy co 1,5 lub 2 godziny i za każdym razem wydaje się głodny jak mały wilk. Samo przytulenie czy kołysanie nic nie daje, dopiero przy piersi zasypia a przedtem ssie i ssie, wydaje się to nie mieć końca.
To też mogłabym jakoś zaakceptować, gdyby nie to, że w czwartym i piątym miesiącu przesypialiśmy już całe noce, potem była ewentualnie jedna pobudka. Sytuacja zamiast się polepszać, pogarsza się dramatycznie i nie wiem, jak się będzie dalej rozwijać. Póki co muszę chyba zacząć czerpać energię z kosmosu, by w ciągu dnia nadążyć za maluchem.
Tak sobie myślę, że musi istnieć jednak przyczyna takiego stanu rzeczy. Może kolejna faza ząbkowania? Faza wzrostu? Za dużo nowych wrażeń?
Ok, zasypia.... to kładę się jeszcze na chwilkę razem z nim.
No właśnie... zasypianie... Zawsze się zastanawiałam, dlaczego istnieje tyle książek poświęconych temu tematowi. Teraz wiem... obok jedzenia jest to dla mnie w tym momencie największa zmora.
Na początku wystarczyło Leona przytulić, w kolejnym etapie ukołysać. Potem już to nie wystarczało i zaczął zasypiać przy piersi, a czasem pomagało lulanie go w wózku. A teraz często nawet to nie pomaga! Nie mówiąc już o tym, że zasypianie przy piersi to wiązanie sobie sznurka na szyi... Wiem, że istnieje na ten temat całe mnóstwo teorii, czasem bardzo drastycznych i nakazujących zostawienie płaczącego maluszka w łożeczku i opuszczenie pokoju. Mi brakuje jakoś konsekwencji i pomysłu, jak ugryźć ten problem. Czasem myślę, że najłatwiej byłoby go w momencie, gdy robi się senny, załadować do auta i pokrążyć po ulicach. To działa zawsze:)
Jedną rzeczą, która zmieniła się jednak na plus, jest fakt, że Leon robi sobie teraz 2 lub 3 drzemnki w ciągu dnia. Tak tak, przez kilkanaście tygodni prawie w ogóle nie spał w ciągu dnia, a jak się mu to już przez nieuwagę przydarzyło, budził się zły. Teraz, jeżeli którąś ominie, jest bardzo płaczliwy i marudny. Staram się więc pilnować, by miał możliwość zdrzemnięcia się w spokoju. A sama cieszę się, że mam choć chwilkę dla siebie.
Może ktoś z Was ma jakieś porady związane z zasypianiem czy przesypianiem nocy?
Pozdrawiam!
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen