Mittwoch, 16. Oktober 2013

Praktyczna mama 2.

Hej:)))

Dziś taki krótki post o czymś, co ułatwia mi teraz troszkę życie a dokładniej pisząc, sprzątanie.

Odkąd Leon pełza, zadziwia mnie ilość kurzu i brudu na podłodze, która się zbiera każdego dnia. Wcześniej pewnie też tak było, ale nie przyglądałam się temu tak dokładnie i wystarczało mi odkurzanie co kilka dni.
Teraz oczywiście szybko musiały zostać wprowadzone zmiany, by zapewnić małemu higieniczne warunki do szaleństw na podłodze.

Ogólnie nie lubię odkurzać, gdy jestem z nim sama w domu, bo nie słyszę wtedy, czy wszystko u niego ok. Jest jednak inna, bezgłośna alternatywa.


Takie suche chusteczki przyciągają kurz, włosy itd. Według mnie naprawdę działają, choć oczywiście nie są tak dokładne jak odkurzanie.
Używam je każdego ranka razem z miotełką-mopem Swiffers.

Na zdjęciu widzicie takie chusteczki z firm Swiffers i Aldi. Te pierwsze są grubsze i a tym samym troszkę lepsze, ale te drugie znacznie tańsze i też dają radę.

Polecam i pozdrawiam!

Ania

Montag, 14. Oktober 2013

Zabawki cz. 1 - mata edukacyjna

Hej hej,

dziś pierwszy post o zabawkach. Wiadomo, temat rzeka. Kto kiedykolwiek wybrał się do sklepu z zabawkami, wie jak olbrzymi jest ich wybór. Czasem wystarczy odwiedzić jakiegoś maluszka, by się o tym przekonać.

Zacznę od maty edukacyjnej, czyli Erlebnis-, Activity- czy Spieldecke.
To według mnie taki must-have. Gdy w sklepie poprosiłam o pokazanie mat, pani lekceważąco skwitowała, że to dla rodziców, którzy chcą mieć spokój od dziecka. To trochę prawda, ale chodzi o to, by dziecko zajęło się czymś, co je będzie stymulować i rozwijać, podczas gdy mama będzie mogła złapać chwilę oddechu.
Długo wahałam się, którą matę kupić. Wybór jest przeogromny, zakres cenowy również.
W końcu zdecydowałam się na matę Rainforest z firmy Fisher Price. Zapłaciłam za nią niecałe 40 Euro, bo w mytoys.de otrzymałam rabat przy pierwszym zamówieniu. Z tego co widziałam ostatnio, jej ceny wahają się w przedziale 50 - 70 Euro.
To jest chyba bestseller wszechczasów. Prawie wszyscy moi znajomi właśnie na nią się zdecydowali, a na http://kleinanzeigen.ebay.de/ jest ich zatrzęsienie.


Mamy tutaj matę z poliestru, grający pałąk ze światełkami i możliwością przyczepienia zabawek. Są też latające motylki.


 Dodatkowo mamy zwierzątka, które można zawiesić na łuku:



Plusy:
  • piękne żywe kolory
  • można wybrać melodię lub odgłosy natury, głośność można regulować
  • można ją prać w pralce
  • dodatkowe elementy
  • staranne wykonanie
  • łatwy montaż i stabilność
Minusy:
  • dość mała, 75 x 89 cm
  • cienka
  • wykonana z poliestru, czyli sztucznego materiału
  • motylki pod łukiem mogłyby być poruszane automatycznie na zasadzie karuzeli
Czy zdecydowałabym się ponownie na jej zakup? Raczej nie. Głównie dlatego, że jest naprawdę mała i poprzez łuki ogranicza maluszka i nie zachęca go do poruszania się. Dlatego też nadaje się głównie dla 2-5 miesięcznych niemowlaczków, które przez większość czasu leżą na pleckach. Gdy tylko zaczną się przekręcać traci ona wiele na wartości. A producent poleca ją do 24 miesięcy... Jakby jednak nie było, Leon spędził na niej troszkę czasu i chyba mu się podobało. Jakiś czas temu schowałam ją, ale zwierzątkami nadal się bawi.

Podobały mi się też maty z firmy Nattou, które są dość duże, bardzo miękkie i przesłodkie, ale też bardzo pastelowe. A tyle się czyta, że maluszki wolą jednak ostrzejsze barwy.

Dobrym rozwiązaniem jest również kupienie większej maty (Krabbeldecke) bez łuku. Będzie służyła znacznie dłużej, a pałąk można dokupić osobno. My mamy trzy różne maty, na których Leon nadal się bawi. Jestem spokojniejsza, bo zapewniają mu miekkie lądowanie podczas jego wspinaczek oraz izolują od zimnego parkietu.


Takie maty często mają w ofercie Aldi czy Lidl. Fajne są też te z Ikei, choć obecny model nie jest tak zachwycający jak poprzedni.

Życzę Wam udanego wyboru maty i wiele zabawy na niej!

Pozdrawiam,
Ania

Sonntag, 13. Oktober 2013

Prezenty na chrzest

Witam Was ponownie,

wcześniej sama miałam problem, co kupić maluszkom na chrzciny. Teraz z kolei wielu gości prosiło nas o listę prezentów i też miałam niezły orzech do zgryzienia.

Summa summarum Leon dostał fantastyczne prezenty, które będą pamiątką tego dnia. Chciałabym Wam je krótko przedstawić, może kogoś zainteresują.
  •  komplet sztućców dla dzieci z motywem rycerza. 


Jeszcze troszkę poczekamy, zanim Leon będzie się nimi posługiwał, ale gdy już nadejdzie ten moment, będzie miał swoje sztućce i to na lata. Mają bardzo fajny kształt i wielkość, naprawdę suuuper! Do kupienia w sklepie firmowym WMF albo na stronie www.wmf.de.

  • poduszka z wyszytym imieniem.

Możliwoście jest tutaj oczywiście o wiele więcej, bo imię można wyszyć również na plecakach, ubrankach czy kocykach. Duży wybór na www.dawanda.com.

  • Biblia obrazkowa. 
 

Dostaliśmy dwie, jedną po polsku i jedną po niemiecku. Mają grube kartki z tektury, piękne ilustracje. Na pewno pomogą nam przekazać Leonowi odwieczne wartości w przyjemny i interesujący sposób.

  • bajki na dobranoc.


  •  aniołek na szczęście z Rosenthal.



A mamusie chrzestne spisały się na medal i podarowały piękną szatkę i świecę.


Szatka przyjechała z Polski, świecę można znaleźć również na dawanda.com.

Mam nadzieję, że Wam też się spodobały te podarunki.

Pozdrawiam,

Ania

Chrzciny

Witam Was w niedzielne południe, w Düsseldorfie niestety bardzo deszczowe,

od rana się cieszę, że chrzciny Leona odbyły się tydzień wcześniej, kiedy pogoda była o wiele wiele ładniejsza.
W ogóle wszystko się fajnie udało i muszę powiedzieć, że to takie nowe uczucie, organizować imprezę nie dla siebie, ale dla swojego dziecka. Poczułam się bardzo dojrzale i rozpierała mnie duma. Fajnie:)
Zdecydowaliśmy się na chrzest w Niemczech, bo łatwiej go było zorganizować i przyznam, że również dlatego, że z księżmi w Polskiej Misji Katolickiej jakoś łatwiej jest mi się dogadać.
Dość oryginalnie Leon ma dwie chrzestne, które bardzo cieszą się ze swojej roli a ja jestem spokojna, bo wiem, że to był dobry wybór.

Po chrzcie zaprosiliśmy gości na obiad i ciasto do restauracji. Był też tort, zrobiony przez nas.






Od jakiegoś czasu interesuję się samodzielnym wykonywaniem takich tortów. To fajna zabawa i daje dużo satysfakcji. Niedługo roczek Leona, więc będzie okazja, by znowu coś wymyślić:)

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli!

Dienstag, 1. Oktober 2013

Sposoby na zatkany nosek

Heej,

to taka bieżąca sprawa.
Od kilku dni Leon ma zatkany nosek, oddycha głośniej a w nocy to nawet bardzo głośno chrapie. Nie może przez to dobrze spać i znaleźć sobie miejsca, bo przecież dzieci do mniej więcej roku oddychają właśnie przez nosek. Ja oczywiście również nie śpię.
Boję się, żeby to nie przekształciło się w coś gorszego, ale nie chcę iść do lekarza i ryzykować, że się znowu czymś zarazimy.
Póki widzę, że Leon czuje się dobrze, ma dobry humor, energię i apetyt, działam na własną rękę.
W aptece i w internecie znalazłam kilka sposobów na taki problem:
  • kropelki z solą morską.
  • kropelki obkurczające śluzówkę noska, np. Otriven. Nie powinno ich się stosować dłużej i zbyt często. Ja używam ich tylko na noc.
  • Babix - olejek z eukaliptusa i igieł świerku. Można go stosować do inhalacji, choć głównie u starszych dzieci. Ja daję jakieś trzy kropelki na ubranko Leona, tylko nie za blisko buźki.
  • inhalacje, co akurat biorąc pod uwagę ruchliwość takich dzieci, nie należy do łatwych.
  • maść z majeranku -  niestety jeszcze jej nie wypróbowałam, bo w żadnej aptece nie była dostępna. 
  • spanie na płaskiej poduszeczce. Gdy tułów i główka są lekko uniesione, łatwiej jest oddychać.
Kropelki, olejek i spacery trochę pomagają. Nos nadal jeszcze nie został uwolniony, ale Leon oddycha lżej.

W przypadku takiego nieżytu nosa nie za bardzo przydaje się aspirator do noska, gdyż ciężko jest wyciągnąć tę wydzielinę a łatwo można uszkodzić śluzówkę.

Wiem, że są specjalne kuleczki homeopatyczne mające pomóc udrożnić nosek, ale nie umiem powiedzieć, które to są dokładnie i sama nie próbowałam.

To są take moje porady i wiadomo, że nie u każdego się muszą sprawdzić. W razie niepewności czy po prostu złego uczucia, warto odwiedzić lekarza.

Pozdrawiam!

Mały update

Hej hej,

kolejna przerwa i kolejny powrót. Sama nie lubię takich blogów, ale ostatnio straciłam panowanie nad czasem.
Leon trochę się pochorował, u lekarza upolował go jakiś wirus, który potem przeskoczył na mnie. Teraz już jesteśmy zdrowi, choć nadal walczę z jego zatkanym noskiem.

Leon skończył 9 miesięcy i w ostatnim czasie stał się bardzo mobilny. Pełza-raczkuje po całym domu, a ostatnio z pasją oddaje się nowemu hobby - wstawaniu. Chwyta się wszystkiego co się da i po prostu stoi. Nie mogę się jeszcze do tego przyzwyczaić i próbuję go asekurować, choć wiem, że bez upadków się nie obędzie, taka kolej rzeczy. Od kiedy zaczął się tak poruszać, stał się jakoś spokojniejszy i zadowolony. W końcu nie jest skazany na nas i może sam decydować, co będzie robił.
Stopniowo zabezpieczam wszystkie newralgiczne miejsca w mieszkaniu a trochę się ich znalazło. Pomysłowość takiego maluszka jest nieograniczona:)))
Nadal jest cycuchem, choć karmię odrobinkę mniej. Są dni, kiedy bez problemu zjada kleiki, kaszki i papki, ale są i takie, kiedy kategorycznie odmawia. W te ostatnie jestem najczęściej wykończona, bo po każdym posiłku muszę go umyć, zmienić bluzkę, posprzątać wszystko dookoła, i to na darmo.
Najgorsze jest to, że nadal nie przesypiamy nocy, a czasem wręcz budzimy się co dwie godziny. Czasem śpi z nami, wtedy jest troszkę lepiej, ale nie chcę, żeby się przyzwyczaił. Szczerze mówiąc, nie mam już pomysłów, jak ugryźć te moje zmory - odstawienie od piersi, spanie w nocy i wprowadzanie nowych posiłków.
 Co się bardzo fajnie zmieniło, jest spacerowanie. Bez problemu możemy spacerować, nie wznieca buntu, nie chce się wydostać z wózka. Obserwuje wszystko, zaczepia ludzi w sklepach, chwyta za wszystko co jest w zasięgu tych małych rączek.

Mam plan na wiele ciekawych postów i nadzieję, że uda mi się go zrealizować.

Pozdrawiam serdecznie,

Ania

Projekt, który teraz zajmuje mi dużo czasu i myśli to chrzciny, które odbędą się w tę niedzielę. Robimy je tutaj w Niemczech. Tak jest łatwiej, choć nie będzie na nich większości mojej rodziny.