Dienstag, 17. September 2013

Wybór szpitala

Hej hej,

dziś trochę się cofnę w czasie do momentu, gdy musieliśmy wybrać szpital do porodu.

Była to dla mnie bardzo trudna decyzja i potrzebowałam dużo czasu, by ją podjąć. Ostatecznie myślę, że była ona prawidłowa i ponownie rodziłabym w tym samym szpitalu.

Co pomaga w wyborze?
  • przede wszystkim można popytać znajome, które niedawno rodziły. Każda powie wam pewnie coś innego, ale warto posłuchać. 
  • każdy szpitał organizuje spotkania informacyjne, które najczęściej odbywają się w weekendy lub wieczorem. Czasem jest to tylko pokazanie porodówki i oddziału, czasem są to też wykłady, prezentacje itd. To jest super okazja, by wyrobić sobie swoją opinię. Informacje o takich spotkaniach znajdziemy na stronie www każdej placówki.
  • Internet. Ja weszłam chyba na każde istniejące forum dotyczące porodów w okolicy Düsseldorfu. Oczywiście nie byłam po tym ani trochę mądrzejsza. Polecam jednak stronę www.klinikbewertungen.de.
Na co zwracać uwagę przy wyborze szpitala:
  •  odległość od domu oraz możliwości dojazdu. Ja byłam spokojniejsza mając świadomość, że nasz szpital jest oddalony tylko o ok. 10 km i jest małoprawdopodobne, że na tej trasie będzie korek.
  • czy szpital ma klinikę dziecięcą. Oczywiście czasem jest to konieczne, np. przy bliźniakach, ciąży zagrożonej itd. Bywa jednak, że przyszła mama czuje się pewniej, gdy obok znajduje się taka klinika. Co ważne, w szpitalu bez kliniki dziecięcej można w zasadzie rodzić dopiero po ukończonym 36. tygodniu ciąży.
  • wskaźnik cięć cesarskich i nacięć krocza.
  • ile położnych jest na zmianie.
  • czy można wynająć pokój rodzinny.
  • czy szpital oferuje rooming in oraz czy wspiera mamy w początkach karmienia.
  • ile porodów jest przyjmowanych w roku.
  • gdzie znajduje się sala do wykonywania cesarki, najlepiej gdy jest tuż przy porodówce.
  • jakie alternatywne możliwości porodu są oferowane; np. poród w wannie.
Gdy już się zdecydujemy na konkretny szpital, warto się do porodu w nim zameldować. Już wcześniej można wypełnić wiele formularzy i mieć to z głowy.
Dobrym pomysłem jest również wzięcie udziału w różnych kursach oferowanych przez szpital, np. w szkole rodzenia. Poznamy tym sposobem wiele położnych oraz w jakimś stopniu oswoimy sobie to miejsce.

Nie warto jednak dać się zwariować. Warto poświęcić trochę czasu na wybór szpitala, dla swojego spokoju. Na sam poród ma jednak wpływ całe mnóstwo przeróżnych czynników, o których my już nie decydujemy.
Dlatego trzeba wierzyć, że będzie dobrze:)

Pozdrawiam!

Donnerstag, 12. September 2013

Maluszek na odwyku... od piersi

Witam Was,

znowu piszę nieregularnie, ale jakoś nastroje ostatnio jak pogoda, zmienne i czasem dość ciężkie.

Odstawianie od piersi to temat bardzo aktualny u nas w tym momencie. Temat w sensie dosłownym spędzający mi sen z powiek....

Moje początki karmienia były bardzo ciężkie i napiszę o nich w innym poście. Po kilku miesiącach walki, dokarmiania i bólu, stało się ono jednak przyjemnością i pozwala mi cieszyć się bliskością z Leonem. A ten jest, jak to się często mówi, małym cycuchem. Uwielbia moje mleko i to uczucie towarzyszące jego piciu. Na jego rzecz chętnie rezygnuje z innych nowości, gardzi słoiczkami i zdecydowanie odrzuca butelkę. 
I niby fajnie, wzmacnia swoją odporność a zarazem więź między nami, ale ja mimo wszystko myślę o zakończeniu karmienia piersią. Dlaczego?
  • bo marzy mi się chwila oddechu, wyjście na zakupy, czy fitness. Na ten moment nie mogę na dłużej zostawić Leona nawet z jego tatusiem, bo często tylko karmienie może go uspokoić. Cudownie byłoby móc zostawić miśka u kogoś zaufanego i wyskoczyć np. do kina:) Teraz nie wchodzi to jednak w grę...
  • mam wrażenie, że moje mleko mu już nie wystarcza i potrzebuje też innych pozycji w swoim menu. Zrobił się z niego kawał chłopaka, do tego jest coraz bardziej aktywny i skądś musi pobierać tę energię. 
  • chciałabym w końcu przestać zastanawiać się, co mogę zjeść, jaką tabletkę wziąć. Ogólnie nie muszę ograniczać swojego menu, ale np. przy przeziębieniu jestem zdana tylko na herbatkę z cytrynką. 
  • pierś stała się remedium na problemy z zasypianiem i w ogóle na całe zło. Przez to też wiele obowiązków spadło na mnie, bo mąż mówi, że przecież on nic nie poradzi. I ma w sumie rację. A Leon, gdy tylko poczuje potrzebę bliskości, domaga się karmienia. Ostatnio szczególnie w nocy, pobudka co 2 godziny.
  • istnieje też duża szansa na to, że gdy Leon będzie pił mleko z butelki i zjadał więcej kaszki, w końcu ponownie będzie przesypiał noce. Marzenie:)))))))))))))))))
  • możliwe, że od stycznia pójdę choć na część etatu do pracy.
  • no i takie prozaiczne, trochę egoistyczne... chciałabym po prostu się napić mojito czy hugo, którego jeszcze nie spróbowałam:)
Planowałam karmić Leona 6 miesięcy, ale po pół roku nie byliśmy jeszcze gotowi na zakończenie tego. No i nie oszukujmy się, Leon coś musiał pić. Pisałam już, że nie był zainteresowany nowymi smakami i moje mleko stanowiło podstawę jego pożywienia.
Mówi się, że warunkiem karmienia jest jego akceptacja przez dwie strony. I ja mam wrażenie, że u nas następuje powoli zgoda na rezygnację z niego. Leon coraz chętniej zjada nowości, wytrzymuje coraz dłużej bez piersi i czasem mi się go udaje ululać bez karmienia. Ja też jestem gotowa na nowy etap. 

Na początku starałam się nie karmić między 9 i 15. Teraz trochę wydłużam tę przerwę i karmię synka tylko, jak inaczej nie może zasnąć. No i w nocy, to trochę z lenistwa i wielkiej potrzeby snu.
Kilka razy słyszałam, że mamy które szybko muszą odstawić maluszka, wyjeżdżają np. na weekend i wtedy musi ono zaakceptować alternatywne pożywienie. Jak dla mnie to hardcore, spróbowałabym tego tylko w ostateczności. 

Wśród moich znajomych jestem jedną z niewielu, która jeszcze karmi. I patrząc z boku na inne maluszki, widzę, że są spokojniejsze, ich mamy również. Chętnie zjadają obiadki, są dłużej syte i skupiają się na zabawie.

Naprawdę, podziwiam mamy, które karmią wiele lat. Wg mnie to duże wyrzeczenie.
Każda jednak musi zdecydować za siebie, to nie ulega wątpliwości.

Jak długo wy karmiłyście?

Donnerstag, 5. September 2013

20 % rabatu na ubranka w C&A

Hej,

jeszcze taki krótki post.
Jeżeli lubicie ubranka z firmy C&A, to oni mają od dziś do soboty akcję promocyjną. Wszystkie ubranka dla dzieci są o 20 % tańsze.

Ja pisałam już we wcześniejszym poście, że nie jestem przekonan do ich jakości, ale warto kupić tam piżamki i body. Najlepiej wybierać też większy rozmiar, bo numeracja jest zaniżona.

Pozdrawiam!

Rozszerzanie diety

Witam Was:)

Dziś temat ważny w pierwszym roku życia maluszka, a nie zawsze łatwy i przyjemny...
Muszę przyznać, że u nas wprowadzanie nowych pozycji do menu Leona idzie jak po grudzie i czasem mam wrażenie, że będzie całe życie domagał się mojego mleka.

Kiedyś wyobrażałam sobie, że gdy na początku piątego miesiąca podam Leonowi papkę z marchewki, nastąpi przełom, mój synek odkryje nowy ląd, zakocha się w warzywkach a ja, szczęśliwa mamusia, będę mu gotowała coraz to nowe zupki i polowała na warzywa z kategorii BIO.
Pierwszemu podejściu towarzyszył nawet błysk flesza, ale aparat zarejestrował tylko niezadowoloną minę synusia.

Postanowiłam ponowić próbę za kilka tygodni. I wtedy coś ruszyło, Leon zjadał po kilka łyżeczek, ale nie trwało to wiecznie, bo po jakimś czasie odrzucił warzywa. Zaciskał usta, odsuwał łyżeczkę rączką i robił minę pełną obrzydzenia. Myślałam, że po prostu pojechałam po bandzie podając mu szpinak, ale każde inne warzywo spotykało się z dezaprobatą i nie ważne czy ze słoiczka czy przygotowane w domu. I tak jest w sumie do dziś. Wypróbowałam już chyba większość rodzajów obiadków, które lądowały po kolei w śmietniku.

Co innego kaszki i owoce. Na tym polu odnoszę większe sukcesy, taki słodki chłopak.

Będąc w poniedziałek na szczepieniu, zapytałam się lekarza, co mam w takim przypadku robić. Ten stwierdził, że Leon należy do grupy, która nie widzi potrzeby zjadania czegokolwiek innego niż mleko i prawdopodobnie nie uznaje papek. Do roku taki stan rzeczy nie daje powodu do zmartwień. Powinien siedzieć z nami przy stole i otrzymywać czasem coś z naszego talerza, tak by poznawał inne smaki.

Wczoraj poszłam znowu do DM i postanowiłam wziąć kilka słoiczków, których do tej pory nie próbowaliśmy. I tak zdecydowałam się na kremową zupkę z Hipp, powyżej 8. miesiąca. Jest ona dość fajnie przyprawiona, ziołami, przyprawami i zawiera też troszke soli. I sukces!! Leon nią nie pogardził i zjadł bez większych bólów pół słoiczka. Jutro spróbujemy z pomidorówką z tej serii:))

Z czystym sumieniem mogę również polecić słoiczki z serii Alnatura, naturalnej marki DM. Leon zawsze lubił ich musli z owocami.
W Polsce zasmakowały mu deserki owocowe z Babovita, która jest podobno tańszą marką Hipp.

Ja w zapasie mam zawsze też zawsze:
  • owocowe pure w plastikowych pojemniczkach. Mieszam z nimi kaszki, czasem daję je też osobno. Przy zatwardzeniu podaję Leonowi śliwkę, przy biegunce banana.
  • błyskawiczną kaszkę mannę na dobranoc i zwykłą w proszku, mieszam ją z wodą lub mlekiem w proszku i pure owocowym.
  • kaszkę mannę w plastikowych pojemniczkach.
  • musli owocowe w słoiczkach z Alnatura.
Jeżeli chodzi o akcesoria, to polecam miseczkę z DM oraz plastikowe kubeczki z IKEI. Kilka razy zdarzyło się, że Leon nie chciał zjeść papki łyżeczką, ale wypił ją z kubka, warto więc spróbować.
Fajnym pomysłem są też plaktikowe łyżeczki, które zmieniają kolor i wskazują, kiedy jedzonko ma temperaturę 37 st.

Ze sprzętów może się przydać urządzenie do podgrzewania słoiczków oraz pomagające w przygotowywaniu posiłków. Ja posiadam urządzenie do gotowania na parze i miksowania z firmy Philips. Napiszę o nim jednak w innym poście, muszę przeprowadzić więcej testów.

No i przyda się oczywiście również cały zestaw śliniaczków, ściereczek i zapasowych ubranek. Czasem bywa zabawnie:)))

Pozdrawiam!

Praktyczna mama.... cz. 1

Hej,

nie jestem żadną perfekcyjną panią domu, ale mam kilka trików, które mi ułatwiają życie i chętnie się nimi z Wami podzielę:)
Tym razem chodzi o pranie ubranek maleństwa i nie tylko.

Większość ubranek noworodków i niemowlaczków ma jasne kolory. W tym przypadku nie ma problemu, dość łatwo i szybko można zapełnić całą pralkę. Gorzej jeżeli chodzi o ciuszki kolorowe i ciemne. Przecież nikt nie będzie prał jednej pary spodenek. I tu przychodzi z pomocą genialny, łatwy w stosowaniu i tani wynalazek:



Sprawdziłam wielokrotnie, to działa! Jeszcze się nie zawiodłam.
Wystarczy włożyć jedną lub dwie chusteczki razem z praniem do bębna. Chusteczka ta niczym magnes wyłapuje wszelkie zabrudzenie i farby zapobiegając zafarbowaniu innych ubranek.
Kosztują one ok. 2,5 Euro za 24 sztuki i ja używam je praktycznie do każego prania.

Po czwartym miesiącu zmorą większości mam stają się plamy po marchewce, które nijak nie chcą zejść. Tu rozwiązanie jest jeszcze prostsze i tańsze... Wystarczy takie brudne ubrania normalnie wyprać i pomarańczowe plamy, które nie zeszły w praniu, wystawić na słońce... Gwarantowane, że znikną:)

Pozdrawiam serdecznie!

Mittwoch, 4. September 2013

Nie dla Leona ta oliwka

Hej hej,

dziś piszę o moim zdaniem wielkim bublu i nieporozumieniu, jeżeli chodzi o pielęgnację dzidziusiów.
Mam tu na myśli oliwkę dla noworodków z firmy Penaten BABY. Skład jest krótki.... nawet bardzo. Parafina i Isopropyl Palminate... Ogólnie im mniej składników tym lepiej, ale nie w tym przypadku.


Parafina jest pochodną ropy naftowej i jakkolwiek jest ona dalej przetwarzana, nie mam zamiaru nią smarować mojego Leona. Co do jej używania w kosmetyce istnieje mnóstwo sprzecznych opinii, ja swoją wyrobiłam jakieś 5 lat temu. Dostałam wtedy kremy z firmy Iwostin, na dzień i na noc. Każdego ranka widziałam w lustrze moją tłustą cerę i zapchane pory i szybko połączyłam ten fakt ze składem kremu, w krórym na chyba drugim miejscu stał olej mineralny. Od tamtej pory unikam kosmetyków go zawierających, również balsamów czy nawet kremu do stóp.

Parafina nie nawilża skóry, a tworzy na jej powierzchni warstwę, która zapobiega parowaniu wody . Osobiście myślę, że taka nieskażona niczym skóra maluszka nie potrzebuje takiej chemicznej otoczki, która zaburza naturalne procesy skóry. Istnieje wiele innych oliwek, które mają przyjaźniejszy skład, np. Hipp czy Baby Dream. Tu pojawia się kolejna kwestia, czy w ogóle oliwki są wskazane. My używamy balsamu dla niemowląt z Hipp, ale to też nie po każdej kąpieli.

Nie dajmy się więc zwariować i zmanipulować reklamie. Parafina jest bardzo tania i to jest na rękę  koncernom kosmetycznym.

Oliwkę postanowiłam zużyć sama, bo jednak szkoda mi coś wyrzucić a mojej skórze trudniej jest zaszkodzić.
Przyjemność z używania żadna, zapach nieciekawy, nawilżenie kiepskie, dobrze że przynajmniej skóra się nie łuszczy.

Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie?

Pozdrawiam!


Dienstag, 3. September 2013

Minimalizm

Witam:)

Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl, by wprowadzić w życie zasadę minimalizmu. Odkąd urodził się Leon, brakuje mi nieustannie czasu, szczególnie chwili oddechu dla samej siebie.
Stwierdziłam więc, że szkoda te tak rzadko pojawiające się momenty marnować na sprzątanie, zamawianie, kupowanie i organizowanie niepotrzebnych rzeczy i czas zrobić z tym porządek.

Idea minimalizmu jest teraz bardzo popularna, wiele się o tym pisze i mówi w internecie. Pewnie wielu z Was czytało też książkę Dominique  Loreau  "Sztuka minimalizmu". Ja przeczytałam ją kilka lat temu i teraz przymierzam się do ponownej lektury, by złapać natchnienie.

Ogólnie obszary, które chcę przede wszystkim zminimalizować, to:
  • kosmetyki,
  • ubrania i buty,
  • książki i gazety,
  • ubranka i zabawki Leona.
Jako że nadal chudnę i nie osiągnęłam jeszcze swojego wymarzonego rozmiaru, ciężko mi jest uporządkować swoją szafę, ale za kosmetyki mogę się już zabrać.

Tu muszę się przyznać, że jestem straszną kosmetykomaniaczką. Lubię chodzić do DM czy Rosmanna, oglądać filmiki na Youtube, czytać recenzje i robić zapasy kosmetyczne.
Najgorsze w tym jest jednak, że otwieram wszystkie nowe produkty i tak jak ostatnio zobaczyłam, używałam równocześnie 6 żeli pod prysznic, 3 balsamy do ciała, 8 odżywek do włosów itd. Bez sensu!
Teraz jestem na etapie zużywania tych otwartych kosmetyków, które niestety czasem są już przeterminowane.

Mam kilka pomysłów, jak uchwycić to moje kosmetyczne wariactwo w ryzy:
  • robić listy kosmetyków, które chcę wypróbować i które mają fajne recenzje, ale kupować je, dopiero jak obecny produkt będzie na wykończeniu,
  • do drogerii chodzić tylko z listą potrzebnych rzeczy i nie rozglądać się za dużo,
  • podliczyć pieniądze, które wydaję na takie spontaniczne zakupy kosmetyczne, suma na pewno mnie przerazi,
  • zamiast wielu niepotrzebnych nowości, zbierać np. na super fajny i droższy podkład.
Dla zdopingowania się, postanowiłam robić na swoim blogu coś na kształt projektu denko, czyli będę opisywać godne uwagi kosmetyki, które wzkończyłam. Czasem też pojawią się recenzje kosmetyków, które zakupiłam i mam coś ciekawego na ich temat do napisania. 

Na chwilę obecną cieszę się, że w łazience pojawia się trochę wolnego miejsca a ja wykorzystuję w końcu kosmetyki, za które przecież kiedyś zapłaciłam:)

Czy ma któs jeszcze takie problemy?

Pozdrawiam Was!



Pociążowe ciężary...

Witam:)

I znowu na moim blogu zapanowała niezaplanowana cisza, ale jakoś ostatni tydzień był dość zakręcony i nie miałam po prostu czasu, by na spokojnie coś napisać.
W drodze do Bretanii byli u nas na nocleg moi rodzice i wujkowie, co mnie przynajmniej zmobilizowało do porządków. Do tego Leon ma dość wykańczającą fazę, wychodzi mu trzeci ząbek, zaczyna tak naprawdę raczkować i wszędzie szuka sposobności, by się podciągnąć i stać, bo przecież siedzenie i leżenie to dla cieniaków:)

Dziś chciałam napisać o czymś ważnym dla każdej młodej mamy... bo o ile w ciąży dodatkowe kilogramy są normalne, to po porodzie chętnie się ich jak najszybciej pozbywamy.
Ja przytyłam w ciąży ok. 18 kg i myślę, że wiele z nich to była woda. Ogólnie urósł mi tylko brzuch, nogi, pośladki pozostały bez zmian. Po porodzie było od razu ok. 11 kg mniej a kilka dni póżniej dopinała się na mnie już dość wąska kurtka. Myślałam, że skoro to takie łatwe, to po miesiącu będę mieć starą wagę, juhuuu!

Nie jest to jednak takie proste.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że karmienie spowoduje u mnie olbrzymią i nie do opanowania potrzebę zjadania słodkiego. Wcześniej rzadko mieliśmy w domu słodkości, ale w początkowym okresie karmienia ciasteczka, czekolada, drożdżówki na stałe zagościły w moim menu. Dodatkowo piłam dość dużo Malzbier na wzrost laktacji, a wiadomo, że to mnóstwo kalorii.
I tak zamiast chudnąć, tyłam lub w lepszych okresach waga po prostu stała. Potem stopniowo spadała i nagle ni stąd ni z owąd 3 kg plus!!! Ograniczyłam kalorie, chodziłam na jeszcze więcej spacerów i nie było żadnych rezultatów.
Dopiero ostatnio coś się ruszyło i jestem lżejsza o kilka kg a do tego mieszczę się w wiele strarych spodni.
Przymyślałam całą sprawę i oto kilka moich wniosków:

KARMIENIE PIERSIĄ
Karmienie rzeczywiście pomaga schudnąć, ale to nie dzieje się od razu, szczególnie gdy jemy więcej słodyczy. To właśnie niedawno przeczytałam, że poprawę sylwetki widać dopiero w około piątym miesiącu. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość a talia w końcu do nas wróci:)

DIETA
Problemem u mnie był fakt, że opiekując się w ciągu dnia Leonem i nie mając żadnej pomocy, nie miałam czasu ani głowy, by sobie cos porządnego ugotować. Jadłam często gotowe dania, które zawierają oczywiście więcej kalorii.

SPORT
Na to również nie znalazłam jeszcze czasu...

Ale pamiętajcie że... zaraz po porodzie należy unikać napinania mięśni brzucha. Z leżenia trzeba się podnosić bokiem, o ile wiecie, o co mi chodzi. Podczas ciąży mięsnie rozstąpiły się, by zrobić miejsce rosnącej macicy i trzeba dać im kilka tygodni czasu, by mogły się znowu zrosnąć. Warto również wstrzymać się z bieganiem i innymi wysiłkowymi formami sportu, gdyż np. nasze stawy jeszcze nie wróciły jeszcze do formy.
Po około 6 tygodniach od porodu warto zapisać się na Rückbildungskurs. Są to spokojne ćwiczenia mające na celu wzmocnienie mięśni miednicy po porodzie. Wtedy też można poprosić prowadzącą o sprawdzenie czy mięśnie brzucha się zrosły i czy można zacząć normalny trening.

Ja w tym momencie planuję rozpocząć treningi z Ewą Chodakowską i zrozumieć na czym polega jej fenomen. Czy ktoś z Was już próbował ćwiczeń z nią?
Dam Wam znać, jak wygląda realizacja tego planu i ewentualne efekty:)))

Pozdrawiam!