Freitag, 23. August 2013

Nowości w szafie Leona

Dzień dobry wszystkm:)

Będąc w Szczecinie, chciałam wykorzystać pomoc mamy i pobiegać trochę po sklepach.
Skończyło się jednak jak zwykle: dla siebie nie kupiłam dokładnie żadnego ubrania, za to garderoba Leona ponownie się wzbogaciła.
Ten fenomen zawsze mnie zadziwia. Jakoś w ciąży nie kupowałam zbyt wielu ubranek preferując zakupy dla samej siebie. Być może wpływ na to miał fakt, że do końca nie znaliśmy płci, więc nie wiedziałam tak naprawdę, co kupować a ile można mieć beżowych czy białych śpioszków?
Teraz wydaje mi się jednak, że do tematu podeszłam zadaniowo i w ciąży koncentrowałam się po prostu na ciąży i ciuszki czy zabawki nie mieściły się jeszcze w kręgu zainteresowania.
Wszystko zmieniło się jednak w momencie, gdy synek pojawił się na świecie... Zwariowałam, oszalałam i sama siebie zadziwiłam. Godzinami mogę szukać ubranek w internecie, zdając sobie jednocześnie sprawę, że Leon ma ich już tyle, że nie wiadomo, czy w ogóle zdąży większość założyć.
To jest jednak silniejsze ode mnie i chyba rekompensuje mi fakt, że sobie samej ciężko jest coś kupić. Ponadto zawsze mam pewność, że mój mały przystojniak będzie w czymś nowym wyglądał fantastycznie, a ja z moją jeszcze daleką od ideału figurą, niekoniecznie.

A to przywieźliśmy z wakacji w Szczecinie:


Body z długim rękawem, marka Name It kupiona w Vero Moda, ok. 15 zł


Zestaw na chrzciny z Coccodrillo, po przecenie ok. 85
Skarpetki dla małego lwika, ok. 18 zł


Zestaw 3 body bez rękawków, marka COOLCLUB Baby, ok. 20 zł
Z tych body jestem akurat średnio zadowolona. Po dwukrotnym praniu kolory znacznie zbladły a jedno się jakoś dziwnie rozciągnęło. Dodatkowo firma ta ma problemy z rozmiarówką, bo musiałam wziąć 80, choć Leon dopiero co przeszedł na rozmiar 74.

Oczywiście mogłabym kupić znacznie więcej, ale staram się trochę opanować. Pewnie do czasu...
Pozdrawiamy i miłego dnia!

Donnerstag, 22. August 2013

Krzesełko

Witam wszystkich,

teraz zwrócę się z prośbą o pomoc, bo na pewno nie jestem pierwszą, która jest w kropce jeżeli chodzi o zakup krzesełka dla maluszka.
Coraz trudniej jest mi karmić Leona trzymając go na kolanach, taki zakup wydaje się więc konieczny. Do tego mam nadzieję, że gdy będzie z nami siedział przy stole, to zainteresuje go troszkę bardziej normalne jedzonko i może pewnego dnia stwierdzi, że nie ma co tak obstawać przy mleku mamy.

Wiele osób poleciło mi normalne krzesełko z Ikei, ale jakoś nie jestem przekonana. Wielu następnych piało na temat Tripp Trapp od Stokke i Peg Perego. Te dwa ostatnie są drogie, więc wolałabym być pewna zakupu.

Może ktoś ma dla nas jakąś dobrą radę?

Pozdrawiam!

Mittwoch, 21. August 2013

Spanie, niewyspanie i zasypianie

Dzień dobry wszystkim,

jest właśnie przed 5 rano i Leon rozbudzony bawi się w najlepsze. I nie byłoby to tragedią, gdyby nie fakt, że od jakiegoś miesiąca budzi się w nocy co 1,5 lub 2 godziny i za każdym razem wydaje się głodny jak mały wilk. Samo przytulenie czy kołysanie nic nie daje, dopiero przy piersi zasypia a przedtem ssie i ssie, wydaje się to nie mieć końca.
To też mogłabym jakoś zaakceptować, gdyby nie to, że w czwartym i piątym miesiącu przesypialiśmy już całe noce, potem była ewentualnie jedna pobudka. Sytuacja zamiast się polepszać, pogarsza się dramatycznie i nie wiem, jak się będzie dalej rozwijać. Póki co muszę chyba zacząć czerpać energię z kosmosu, by w ciągu dnia nadążyć za maluchem.
Tak sobie myślę, że musi istnieć jednak przyczyna takiego stanu rzeczy. Może kolejna faza ząbkowania? Faza wzrostu? Za dużo nowych wrażeń?

Ok, zasypia.... to kładę się jeszcze na chwilkę razem z nim.

No właśnie... zasypianie... Zawsze się zastanawiałam, dlaczego istnieje tyle książek poświęconych temu tematowi. Teraz wiem... obok jedzenia jest to dla mnie w tym momencie największa zmora.
Na początku wystarczyło Leona przytulić, w kolejnym etapie ukołysać. Potem już to nie wystarczało i zaczął zasypiać przy piersi, a czasem pomagało lulanie go w wózku. A teraz często nawet to nie pomaga! Nie mówiąc już o tym, że zasypianie przy piersi to wiązanie sobie sznurka na szyi... Wiem, że istnieje na ten temat całe mnóstwo teorii, czasem bardzo drastycznych i nakazujących zostawienie płaczącego maluszka w łożeczku i opuszczenie pokoju. Mi brakuje jakoś konsekwencji i pomysłu, jak ugryźć ten problem. Czasem myślę, że najłatwiej byłoby go w momencie, gdy robi się senny, załadować do auta i pokrążyć po ulicach. To działa zawsze:)

Jedną rzeczą, która zmieniła się jednak na plus, jest fakt, że Leon robi sobie teraz 2 lub 3 drzemnki w ciągu dnia. Tak tak, przez kilkanaście tygodni prawie w ogóle nie spał w ciągu dnia, a jak się mu to już przez nieuwagę przydarzyło, budził się zły. Teraz, jeżeli którąś ominie, jest bardzo płaczliwy i marudny. Staram się więc pilnować, by miał możliwość zdrzemnięcia się w spokoju. A sama cieszę się, że mam choć chwilkę dla siebie.

Może ktoś z Was ma jakieś porady związane z zasypianiem czy przesypianiem nocy?

Pozdrawiam!


Dienstag, 20. August 2013

Rozwój w ósmym miesiącu

Witam serdecznie,

dziś mój mały urwisek kończy osiem miesięcy:)
Mam wrażenie, że to był ważny miesiąc, w którym naczył się wiele nowych rzeczy i ogólnie bardzo się zmienił. Nie wiem, na ile wpływ na to miał pobyt w Polsce a na ile jest to normalna kolej rzeczy.

Przede wszystkich Leon jest mobilny! Do pełzania przymierzał się już ładne kilka miesięcy, kończyło się jednak na przewróceniu na brzuszek i płaczu z frustracji. Oczami był już kilka metrów dalej a tu jednak tkwił na macie. W końcu jak mały ślimaczek przesuwał się o kilka centymetrów, potem o długość ramienia i w końcu udało mu się opuścić matę by badać nowe obszary. Teraz robi to całkiem sprawnie, namierza cel i żwawo ku niemu zmierza. Widać, że sprawia mu to dużo przyjemności.
Dla nas to coś całkiem nowego i trzeba się jakoś na ten nowy tryb przestawić. Przede wszystkim musimy się nauczyć, że na podłodze i w zasięgu tych małych rączek nie może leżeć nic, co było by dla małego niebezpieczne. To się wydaje taaakie oczywiste, ale ten czas leci tak szybko, że w jakimś stopniu nadal jesteśmy na etapie noworodka grzecznie leżącego na kanapie.

Po drugie Leon gaworzy. Jak większość maluchów zacząć od ba-ba i to akurat w momencie, gdy po kilku dniach zobaczył ponownie swoją babcię. Ok, przecież wiem, że dla niego owe ba-ba wcale nie oznacza babci, było to jednak bardzo słodkie. Teraz łączy już przeróżne sylaby i każdy słyszy to, co chce:)

Nauczył się też rolować i coraz sprawniej idzie mu przewracanie z brzuszka na plecy. Dużo chętniej obraca się jednak na brzuszek, co czasem mnie do szału doprowadza. Przewijanie stało się dużym wyczynem, bo nie chce leżeć na plecach. W nocy też się kręci i za każdym razem przebudza. Przesapana noc? Co to w ogóle było....?

Następną zmianą jest to, że umie już samodzielnie siedzieć, choć nadal go asekurujemy. Przeprowadził się więc z gondoli do spacerówki, co go bardzo ucieszyło. Wytrzymuje teraz w wózku znacznie dłużej.

Mam też wrażenie, że jest coraz silniejszy, uwielbia stać i czasem nie można go posadzić, tak mocno prostuje nóżki. Coraz lepiej umie pokazać, na co ma ochotę a co go w  ogóle nie interesuje. Coraz sprawniej wyraża emocje i coraz bardziej widoczny jest jego charakter.

Czasem z rozrzewnieniem myślę o początkach macierzyństwa, kiedy |Leon był taki malutki. Mam jednak wrażenie, że teraz jest dużo ciekawiej, że nasza więź ewoluuje i się zacieśnia.

Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamy i ich maluszki!

Sonntag, 18. August 2013

Wróciłam!!

Witam wszystkich i przepraszam za tak długą ciszę...

Wykorzystaliśmy drugi miesiąc Elternzeit mojego męża i spędziliśmy cudowne 3 tygodnie w Szczecinie. Myślałam, że będę mieć tam więcej czasu na pisanie i z tą myślą zabrałam nawet laptopa, ale okazało się inaczej.
Część czasu spędziliśmy w domku moich rodziców nad jeziorem, gdzie mogliśmy pooddychać świeżym powietrzem i odpocząć od hałasu miasta. Pobyt w samym Szczecinie upłynął nam z kolei na odwiedzinach u rodziny i znajomych.

Fajnie było zmienić choć na chwilę widok z okna, co pozwoliło mi nabrać trochę dystansu i sił na zadania, które mnie tu czekają. Odpocząć za bardzo nie odpoczęłam, bo z maluchem to jednak pojęcie względne. Przeszliśmy chyba kolejną fazę wzrostu, ząbkowania i próby ograniczenia karmienia piersią. Muszę jednak powiedzieć, że mój mały Leon mnie zadziwił, bo fantastycznie sobie radził. Fajnie zniósł samą podróż, a potem natłok wrażen, nowych miejsc, mnóstwo nowych twarzy, nowe miejsce do spania itd. Bardzo urósł i niesamowicie się rozwinął, bo już całkiem sprawnie pełza, mówi ba-ba a ja usłyszałam nawet ma-ma. Jestem z niego bardzo dumna!
No i rozkochał w sobie całą moją rodzinę a szczególnie dziadków.

Teraz, gdy tylko rozpakuję walizki i zorganizuję się na nowo, wracam do regularnego pisania.

Pozdrawiam serdecznie z Düsseldorfu!